(…) Ten koń zjawił się jak cień wyjęty z otchłani, jakby jakiś bóg wyciął z materii nocy kształt zwierzęcia i umieścił go w świecie ludzi. Jak demon.
Savander ściągnął wodze i zatrzymał własne zwierzę zaledwie kilka sążni przed thaiggiem, który właśnie zajechał mu drogę, wstrząsając grzywą i parskając w podnieceniu przypominającym bojowy szał – jakby odzwierciedlał nastrój i duszę człowieka, którego dźwigał na grzbiecie.
Karolina Żuk-Wieczorkiewicz, Patrycjuszka, tom 3: Stawką jest królestwo