Nehar i Teri

Zapiski z prokrastynacji: Egzamin

Następnego dnia przyszło jej stanąć oko w oko z mistrzem. Prawdę mówiąc liczyła, że okaże się nim kobieta (Nivrland, w odróżnieniu od krain Południa, wręcz słynął z utalentowanych wiedźm). Okazało się jednak, że żadna z nauczycielek nie zna wystarczająco dobrze języka gestów, a Nehar z Tún władał nim biegle… i miał doświadczenie w pracy ze szczególnie wymagającymi adeptami. Teri postanowiła więc dać mu szansę.

Pierwszym wyzwaniem był egzamin.

Ceverdyjkę wprowadzono do sali, która kojarzyła jej się z pracownią skrybów lub miejscem oprawy ksiąg, i przedstawiono magowi, który czekał na miejscu. Wydawał się zaskakująco młody jak na kogoś, komu przypisywano znaczne doświadczenie w szkoleniu adeptów. Zdaniem Teri nie przypominał typowego przedstawiciela swojego ludu. Szare oczy i rysy twarzy – delikatniejsze niż u nivryjskich handlarzy skórami w Adenie – ewidentnie wskazywały na domieszkę obcej krwi. Jedynie włosy maga – proste i sztywne, ujęte w kitę do złudzenia przypominającą koński ogon – były ewidentnym znakiem nivryjskiego dziedzictwa. Teri zafascynował ich kolor. Patrząc na nie, odnosiło się wrażenie, że zaczęły przedwcześnie siwieć, a srebrne nitki gęsto przetykające naturalną czerń nadawały całości barwę ołowiu lub stali.

Widok Ceverdyjki wyraźnie go zaskoczył, choć dziewczyna nie rozumiała, dlaczego.

– Spodziewałem się kogoś młodszego – zwrócił się do Raveny. – Kształtowanie Daru należy rozpocząć jak najszybciej, najlepiej jeszcze przed pokwitaniem. A dziewczyna jest prawie dorosła. Powinna raczej kończyć szkolenie, a nie dopiero je zaczynać.

Teri zacisnęła zęby. Czy naprawdę wyprawiała się na drugi brzeg morza tylko po to, by usłyszeć, że się nie nadaje?!

Księżniczka musiała wyczuć jej zdenerwowanie, bo uspokajająco uścisnęła jej ramię.

– Moja matka prosi, by dać jej szansę – odpowiedziała z czarującym uśmiechem, choć w jej głosie, gdy zwracała się do mistrza magii, dźwięczał lód. – W Ceverde nie ma możliwości rozwinąć swojego talentu, a księżnej zależy, by jej podopieczna nie musiała chodzić w kajdanach. – Delikatnie ujęła dziewczynę za nadgarstek zamknięty w bransoletce z inahilu. – Poza tym jestem pewna, że akurat ty poradzisz sobie z takim wyzwaniem. W końcu masz doświadczenie.

– Dobrze – zgodził się mag zrezygnowanym głosem. – Niech zostanie.

Ravena posłała Teri ciepły uśmiech. „Będzie dobrze”, złożyła gest, po czym wyszła z sali.

Dziewczyna zwalczyła dziecinną chęć, by pobiec za nią. Jeśli miała się tu uczyć, będzie musiała stawić czoła swoim lękom i w końcu stanąć na własnych nogach. Psiakrew, przecież tego właśnie chciała, prawda?

„Zdejmij obręcze” – odczytała gesty.

Posłusznie zdjęła bransolety z nadgarstków i wsunęła je do kieszeni spódnicy.

„Ile masz lat?”

„Szesnaście” – odpowiedziała tym samym językiem.

Mag chyba nie był uradowany jej odpowiedzią.

– Pięknie – mruknął do siebie.

Teri ogarnęła złość.

„Jestem niema”, pokazała zdecydowanymi ruchami. „Ale nie głucha”.

Tym razem spojrzał na nią z zainteresowaniem.

– Rozumiesz nivryjski?

„Wystarczająco”.

– Cudnie. – Zaśmiał się cicho, jakby właśnie dotarło do niego, że dziewczyna zdążyła usłyszeć coś, co nie było przeznaczone dla jej uszu. – Chyba musimy zacząć od początku. W rewanżu za moją gafę pozwalam ci zadać jedno krępujące pytanie. Obiecuję, że na nie odpowiem.

„Dlaczego masz siwe włosy?”

– To cena Mocy – odpowiedział spokojnie. – Niekiedy jej Dar odbiera nam coś innego. Akurat ty powinnaś coś o tym wiedzieć. – Uśmiechnął się cierpko. – Możemy przejść do twojego egzaminu?

Speszona Teri pospiesznie pokiwała głową.

– Co potrafisz?

Starannie złożyła gest.

„Ogień”.

– Pokaż.

Rozejrzała się. Nie była pewna, od czego zacząć. Większość przedmiotów w tej sali sprawiała wrażenie, że nie powinny mieć bliskiego kontaktu z płomieniami. Wreszcie na jednym ze stołów dostrzegła na wpół wypaloną świecę, podeszła do niej i ujęła w palce poczerniały knot. Ten wnet zajął się ogniem.

– Tylko tyle?

Spojrzała na niego ponuro.

„Sądziłam, że więcej nauczę się tutaj” – pokazała.

– Zapalanie świec to szczyt twoich możliwości?

Zacisnęła dłonie w pięści.

„Nie”.

– Zatem kontynuuj. Chcę wiedzieć, z czym przyjdzie mi pracować.

„Nie wiem, co mogę tu zniszczyć”.

– Dlaczego chcesz cokolwiek niszczyć? – Mag zmrużył oczy. – Postaraj się coś stworzyć.

Podał jej prosty cynowy pucharek. Dziewczyna obróciła go w dłoniach. Co niby miała z nim zrobić?

„To trudniejsze, prawda?” – zabrzmiał drwiący głos w jej głowie. Postanowiła go zignorować. Rozejrzała się po pomieszczeniu, dostrzegła srebrny lichtarz ozdobiony motywami roślinnymi… i już wiedziała, jak wykorzystać swój Dar.

Skoncentrowała się i ujęła w palce krawędź cynowego naczynia. Po trzech kwadransach nadwyrężania woli, przerywanych momentami rozpaczy i wypowiadanymi w duchu wiązankami przekleństw, podała mistrzowi koślawy kwiatek.

– Nieźle. Na początek. – Nehar skinął głową i odstawił jej dzieło na najbliższy stół. –Takie coś wymaga koncentracji. Dobrze wiedzieć, że jesteś do niej zdolna. Pozostaje jeszcze jedna sprawa. Jak dobrze panujesz nad swoją mocą?

Zmarszczyła brwi.

„Nie rozumiem”.

– Dar ognia silnie łączy się z emocjami – wyjaśnił mag. – Wzburzenie, gniew, a czasem inne rodzaje pobudzenia mogą sprawić, że wymknie się spod kontroli. Pytam, na ile nad tym panujesz.

Przełknęła ślinę.

„Niezbyt dobrze”.

– Dlaczego?

„Nie chcę o tym mówić”.

– Dlaczego? – nie ustępował.

„NIE CHCĘ O TYM MÓWIĆ!”

Poderwała głowę, a powietrze wokół niej w ułamku sekundy rozgorzało niczym rozpalony piec. Mag zaklął, przyskoczył do niej i chwycił ją za ręce. Szarpnęła się dziko, ale nie puścił.

– Spokojnie! – krzyknął. – Muszę to zdławić, rozumiesz? Zanim wszystko tu pójdzie z dymem.

Zrozumiała. Zastygła, dygocząc, dopóki rozszalała energia nie wyciszyła się, a powietrze nie odzyskało normalnej temperatury.

– Cholera. – Nivr puścił jej ręce i otarł spotniałe czoło. – Faktycznie nad tym trzeba będzie mocno popracować.

Teri ze wstydem schyliła głowę i wydobyła z kieszeni inahilowe obręcze.

– Nie – powstrzymał ją. – Używaj ich tylko w ostateczności. Masz wyjątkowo silny Dar, dziewczyno. Musisz się nauczyć go kontrolować bez pomocy neutralizującego metalu. Zacznij od tego, by spróbować nieco wyciszyć emocje. A raczej wyrażać je w sposób bezpieczniejszy dla otoczenia.

Zaczerwieniła się.

„Przepraszam”.

– Przynajmniej wiemy, na czym stoimy. – Westchnął. – Wracaj do siebie. Jutro dołączysz do reszty adeptów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *